czwartek, 25 kwietnia 2024

MOJE SPOSOBY NA LAYOUT CZĘŚĆ II | INPIRACJA ANNA JUREK

 

Witajcie!

Kontynuujemy dziś, rozpoczęty w moim poprzednim wpisie, obszerny temat : layouty. W pierwszej części poznaliście pięć prac – dla przypomnienia tutaj. Dziś przedstawię kolejne pięć. Omówimy moje metody pracy, techniki, ciekawe patenty, podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami i wskazówkami. Gotowi? Zaczynamy!

 

LAYOUT NR 6 – MINIMALIZM NA BOGATO


Paradoksalny tytuł nagłówka, powiecie… Ale zobaczcie sami – na pracy jest tak niewiele, a w zasadzie jest bogactwo wszystkiego! Embossing na gorąco, wytłoczenia folderem, stemplowanie, wykrojniki, tusze, mgiełki, niby monochromatycznie – a jest sporo koloru! Jest i faktura, także warstwowość – a jednak płasko! Płaskie layouty są tymi, które najlepiej się przechowuje i takie robię w 99% przypadków. Bo to nie jest tak, że musi mocno wystawać , żeby robić dobre wrażenie. Czasami nie musi wystawać wcale!

Jak więc buduję warstwowość, która w zasadzie jest kompletnie płaska? Z pomocą przychodzą foldery do embossingu, których w sklepie Craftvena znajdziecie spory wybór. Pracując na kanwie zdjęcia mojego syna Filipa wędrującego babiogórskim szlakiem, postanowiłam wtopić niejako uchwyconą scenerię w tło papieru. A jako papier bazowy wybrałam arkusz kolekcji Yes, I do – i tu kolejna wskazówka, o której mówiłam już w pierwszej części, dwa tygodnie temu – nie ograniczajcie się tym, że ślubna kolekcja, to tylko ślubna tematyka. Jak się okazuje, arkusze potrafią okazać się całkowicie uniwersalne, a tutaj jest tego doskonały dowód.

Motyw plastrów drewna doskonale sprawdził się jako tło do wyeksponowania leśnej fotografii. A ponieważ chciałam wtopić ją w tło, rozszerzyłam scenerię nieco poza zdjęcie. Pierwszym krokiem było pokrycie miejsca „centralnego” – tutaj przesuniętego poza punkt przecięcia osi symetrii - białym gesso, tym cieńczą warstwą im bliżej granic gessowania. Na tym zabielonym fragmencie ponaklejałam ukształtowane folderem do embossingu 3-D (Tim Holtz & Sizzix #665375) kamieniste podłoże, zauważcie, że nie jest to po prostu wytłoczony prostokątny kawałek papieru, a jego porozcinane fragmenty, tak by lepiej imitowały naturę. Barwienie robiłam tuszami distress oxide w kolorach hickory smoke i iced spruce, miejscowo stosowałam też distress crayons – mediowe kredki linii distress, dopasowane kolorystycznie. Z kolei górną część tła dopasowałam do barw na zdjęciu – są więc odcienie zieleni od tych jaśniutkich - peeled paint czy bundled sage, przez mocniejsze – mowed lawn, aż do najgłębszych -  rustic wilderness. Na warstwie gesso malowanie rozwodnionym tuszem za pomocą pędzelka było i łatwe, i przyjemne, i przykładając zdjęcie, na bieżąco mogłam kontrolować rozmieszczenie kolorów, zgodnie z zamierzeniem, by sceneria zdjęcia wychodziła poza jego ramę.



Oprócz podmalowania tła, odbiłam tymi samymi tuszami motywy liści paproci posługując się stemplem z kolekcji Hit the road - P13 oraz maską, którą miałam w zasobach. Z kolei wykrojnikami liści paproci wycięłam w kalce i barwiłam w/w tuszami lub pokrywałam pudrami distress glaze w kolorach rustic wilderness i peeled paint elementy florystyczne okalające zdjęcie. (więcej o technikach embossingu z użyciem produktów distress glaze mówię przy okazji albumowej inspiracji oraz w kursie na kalendarz adwentowy) A dzięki temu, że niektóre paprotki są odbite bezpośrednio na papierze, niektóre zaś uzyskane są maską i embossingiem, a najliczniejsze odrywają się od podłoża – przy czym zarówno te tuszowane matowo, jak i embossowane z połyskiem, to właśnie te wszystkie różnorodne zabiegi pomagają mi uzyskać warstwowość, która wcale nie jest obszerna, dotknę dłonią i leży płasko, wygodnie ją przechowywać, a jednak, gdy się na nią patrzy, to czuć powietrze w płucach!

Podobnie, dwukrotnym nałożeniem distress glaze scorched timber wykończyłam wykrój kliszy fotograficznej, którą dla podkreślenia postaci, nałożyłam na zdjęcie – oczywiście „krzywo” – bo dla mnie w tego typu pracach „prosto” zazwyczaj jest synonimem „nudno” :) a nudy nie akceptuję …



Zdjęcie zdobi też porwana kalka, dokładniej: dwie warstwy, a na niej sentencja przewodnia odbita dabberem z tuszem do embossingu i embossowana czarnym pudrem Lindy's – i znów, jest to wspomniany stempel P13 z kolekcji Hit the Road. A stempelków jest w zestawie aż 11 – wśród nich i inne napisy zdobiące okolice zdjęcia, a także górskie trapery z nonszalancko rozwiązanymi sznurówkami – i koniecznie musiałam je umieścić na pracy, ponieważ rozwiązane sznurowadła są cechą znamienną mojego synka :) I ile by nie gadać, nic się nie zmienia :)


I na koniec zdradzę jeszcze inny patent obecny w tym projekcie – faktura robiona klejem na gorąco. A ściślej rzecz biorąc – przedłużenia korzeni drzew powrastanych w podłoże, wystających między kamieniami wyściełającymi ścieżkę szlaku, co prezentuje zdjęcie. Oczywiście, aby te „korzenie” podbarwić, konieczne było zagruntowanie, tak by nadać powierzchni porowatości. Do kolorowania użyłam później mgiełki distress oxide scorched timber nałożonej punktowo na „korzenie” w kilku warstwach, ale zwróćcie również uwagę, że mgiełka ta, rozwodniona atomizerem, wypływa niejako spod zdjęcia przyciemniając podłoże – znów : dla kontynuacji tego, co na zdjęciu.

A zwieńczeniem pracy są liczne chlapania mgiełkami distress oxide w kolorach rustic wilderness oraz scorched timber, brzegi layoutu zaś wytuszowane są tuszem distress oxide vintage photo.

Uff… to by było na tyle … jeśli chodzi o layout nr 6, ale w kolejce ustawiają się już następne, a zatem …

 

LAYOUT NR 7 – MIX MEDIA NA PAPIERZE


Obiecywałam Wam ostatnio nowości rynkowe i oto pierwsza z nich – kolekcja Whispers of the mountains - Alchemy of Art, idealna na layouty o tematyce górskiej, leśnej, wakacyjnej, biwakowej, itp. Ja wykorzystałam ją do uwiecznienia wspomnień z naszego spływu kajakowego. I tym sposobem przedstawiam Wam inny patent na layout – kilka zdjęć, nie tylko jedno. Wkomponowałam je w „gotowe” tło jednego z arkuszy. I przyznam, że wolę samodzielnie zbudowane tła- co zobaczycie w layoutach nr 8 i nr 9, no i co widzieliście już w pierwszej części layoutowych inspiracji. Natomiast to „gotowe” tło i ten konkretny arkusz okazał się idealny dla mojego zamysłu, by podkreślić nasze zdjęcia słowem TOGETHER (ang. RAZEM), a konkretnie sentencją „TOGETHER is my favourite place to be” (RAZEM to moje ulubione miejsce), bo przecież nie ma znaczenia gdzie, ważne z kim, prawda?

Arkusz posiada bowiem tło widokowe jedynie w górnej części, dolną stanowi zaś mixmediowe tło, na którym umieściłam tekst przewodni, a które zainspirowało mnie do zmediowania papieru, tak jak sugeruje producent prezentując grafikę – nałożyłam więc szpachelką białą pastę z efektem spękań, na nią delikatnie waniliową farbę Ranger, zaś na wierzchu tej mediowej mieszanki, jak również miejscami posługiwałam się bezbarwną pastą z efektem spękań – okazała się również świetnym klejem dla płatków rudej miki, które panoszą się po arkuszu, podobnie jak i pomarańczowa pasta ozdobna Lunar paste - Guppy, którą w swobodny sposób ułożyłam słowo TOGETHER, a także odstemplowane literki kontynuujące sentencję, a te z kolei w identycznym niemalże odcieniu - distress oxide rusty hinge



Same zaś zdjęcia wydrukowałam na drukarce Canon Selphy CP-1300, którą mam już od kilku lat i przyznam, że jest to najlepsza moja „scraperska” inwestycja. Naprawdę najlepsza … Bez zdjęć nie zrobię bowiem ani albumu, ani layoutu – a to najbardziej użytkowe formy artystyczne i na dodatek te, od których zaczęła się moja przygoda ze scrapbookingiem, a później także z mix mediami. A wyjątkowość tej drukarki polega na tym, że zdjęcia drukowane są metodą termosublimacji, czyli zgrzewania kolejnych warstw folii, dzięki czemu zachowują się w użytkowaniu dużo lepiej niż zdjęcia drukowane na papierze fotograficznym. Folia nie wchłania wilgoci, media, które na nią chlapną, to nie problem, możecie dotykać do woli – nie pozostaną widoczne żadne odciski palców. Wszelkie plany i zabrudzenia z łatwością usuniecie wilgotną ściereczką, także klej, itp. No i nie sposób nie wspomnieć o wielu opcjach formatów, rozmiarów, obramowań, upiększeń, łatwości i dostępności drukowania, itd. W każdym razie ja tę drukarkę szczerze Wam polecam!

Swoje zdjęcia wydrukowałam jako rozmiar 7,5x10cm, dodatkowo z białą ramką wokół. Jednak ramki przycięłam gilotyną strzępiącą brzegi, co nadaje zdjęciom nieco charakteru, efekt podobny do nierównych krawędzi dawnych zdjęć.



A wracając jeszcze do pasty Guppy – zauważcie, że pasty ozdobne świetnie nadają się jako farby! Mikroskopijne wręcz ilości pasty nałożone na pędzel ozdabiały okolice zdjęć na zasadzie „podbicia” i wyeksponowania ich – zdjęcia bowiem przyklejone są na płasko (co śmiało wykonacie klejem! A czego nie da się zrobić z papierowym zdjęciem, bo zwyczajnie klej rozmiękczy papier fotograficzny i pozostawi trwały ślad, papierowe zdjęcia podklejajcie wyłącznie taśmą dwustronnie klejącą) Ważna też informacja dla Was – początkowo zdjęcia przyklejam zawsze tylko na środku, a nie przy krawędziach – ponieważ później budując kompozycję, stosuję te „podmalowania”, a też często wsuwam pod nie jakieś elementy wycinane, wykroje, itp. Podobnie tutaj, posłużyłam się zestawem do wycinania - Whispers of the mountains, a jego elementy pomogły mi wzbogacić i dopełnić krajobraz w tle, jak również nas – wkomponowanych w ten krajobraz.


Spójrzcie również, że w zależności od sposobu nakładania past ozdobnych, uzyskać możecie różne efekty – tutaj „tapowanie” pastą Lunar paste - Grrr! imituje leśny mech, a poniżej gładkie pociągnięcia szpachelki podkreślają krawędź papierowego arkusza.


Jeżeli  interesuje Was temat past ozdobnych, dużo o pastach Simona Hurley’a mówię w kursie na artystyczny mixmediowy blejtram, zaś o pastach Finnabair w kursie na dziewczęcą kartkę w pudełku, natomiast o pastach Ranger i Nuvo w inspiracyjnym poście - wakacyjny album w morskim klimacie. Zapraszam do przejrzenia i tych treści w wolnym czasie, a póki co, przechodzimy do następnego projektu:

 

LAYOUT NR 8 – WSZYSTKO CO MI WPADNIE W RĘCE

Mam dziwną cechę, że we wszystkich otaczających mnie przedmiotach widzę pomysł na artystyczny projekt. Tak było choćby z gałęziami w kursie na halloweenowy homedecor albo opakowaniem po jajkach w kursie na mixmediowy blejtram. Wykorzystuję różne codzienne przedmioty na zasadzie recyklingu, czy upcyklingu i naprawdę sprawia mi to frajdę. Zaś w poniższej pracy wykorzystałam … opakowania kosmetyków i dawne zabawki moich synów jako … stemple. Efekt? No zobaczcie:


Wszelkiego kalibru zakrętki posłużyły mi do odbicia kół i kółeczek – jako nawiązanie kolorystyczne do motywu czerwonych desek na elewacji stodoły, drzwi składzika na narzędzie ogrodnicze, czy oczywiście także ciągnika, który swą czerwień dumnie prezentuje na grafice kolekcji P13 Farm sweet farm. Czerwień i żółć są kolorami proporczyków, które wycięłam z arkusza, by ozdabiały zaprezentowaną scenkę, by ich barwy przełamały i ożywiły cały projekt – to przecież projekt dziecięcy, a uśmiech mojego 6-letniego wówczas synka, Kacpra, dowodzi, że na wsi u babci i dziadka jest wesoło i ciekawie! Tak – babcia Ania prowadzi ogródek warzywno-ziołowo-kwiatowy i tak – dziadek Bolek uczy machać łopatą i wozi wnuki swoim boskim traktorem! :) A skoro traktor … to i ślad jego ogromniastych opon … wykonany wytuszowaną oponą … lego :) Guma była na tyle miękka, że dała radę, a tusz wodny memento z łatwością zmył się z wszelkich jej zakamarków, tak że teraz jeep Lego Filipa znowu może jeździć po jasnoszarym dywanie, bez ryzyka, że umrę na serce :)


I jeśli chodzi o stemplowanie nakrętkami, plastik jest dużo twardszy i odbicia „stempli” są niedoskonałe, co jednak tylko dodaje charakteru, naturalności, czyni efekt tym ciekawszym. No i pomaga mi uzasadnić wprowadzoną czerwień i żółć, uczynić projekt spójnym – a to ważne. Posłużyłam się znów tuszami distress oxide, tym razem candied apple oraz fossilized amber, które idealnie zgrały się z odcieniami obecnymi w kolekcji. Jednak ponieważ jest i trochę zieleni, co oczywiste, bo latem na wsi jest przede wszystkim zielono – tusze bundled sage i peeled paint umożliwiły mi podmalowania i chlapania dla uzyskania spójności barwnej z zielenią wyciętych elementów florystycznych, w tym drzew wyciętych ze scenek graficznych obecnych w arkuszach kolekcji. Chlapania i tuszowania brzegów wykonywałam też wspomnianym czarnym tuszem. Tym czarnym odbijałam pajęcze sieci oraz inne – tym razem „prawdziwe” już – stemple z moich zasobów, dziś już niedostępne w sklepie. I tu kolejne przemyślenie – bo jak sądzę, warto inwestować w narzędzia pracy – nie przemijają, jak zużyty papier i nie wysychają jak dawno otworzone media, są ponadczasowe, niezniszczalne, będą cieszyć Was latami i będziecie odkrywać je na nowo i wciąż na nowo się w nich rozkochiwać :) A inny argument – czasami te „niespełnione miłości”, jeśli zechcecie kupić je wówczas, gdy się wreszcie zdecydujecie, niejednokrotnie są już po prostu niedostępne.


No i kończąc wątek, powiem Wam, że w layoutach, które robię, niezwykle częstym zabiegiem jest darcie papieru, w różnej formie, ale jednak darcie papieru. Daje to ciekawe efekty. O wiele ciekawsze niż równiutkie przycięcie i czystość linii. Zachęcam!

 

LAYOUT NR 9 – NAKLEJKI, ACH NAKLEJKI!

Tego typu layoutów nie robię aż tak często, ale jeśli już – to w naklejkach nie mam umiaru! Służą one wówczas już nie jako element podkreślający przekaz pracy – motywacyjna, budująca sentencja, czy krótka adnotacja wiążąca się ze zdjęciem. Służą jako narzędzie twórcze pomagające uzyskać określony zamysł. Tak było i w tym przypadku:


Pracowałam na kanwie arkuszy najnowszej kolekcji Mintay Papers Coastal memories, które połączyłam – jeden przycięty nałożony jako „wierzchnie płótno”, zaś podkład swoimi liniami zainspirował mnie do oblepienia go całym naręczem naklejek Rustic charms, bo tymi dysponowałam, ale zarówno ich kolorystyka, jak i sentencje, doskonale pasowały do barw arkuszy i ogólnego wydźwięku pracy.

A jeśli przyjrzycie się dokładnie, przekonacie się, że projekt ten jest w gruncie rzeczy swoistym listem miłosnym do tego gościa w kompozycji – mojego najstarszego syna, Maćka.


Kolejny dowód na to, jak świetna jest wspomniana wcześniej drukarka Canon Selphy – Maciek został dostosowany skalowo do wymiarów domku plażowego, desek surfingowych i palm – wydrukowany i wycięty ze zdjęcia, a następnie umieszony w tym raju zaimprowizowanym na egzotycznej plaży. Dodatkowo ogrom die cuts z kolekcji Coastal memories i koralowce wycięte wykrojnikami i pokryte pudrami distress glaze stwarzają tu krajobraz przywodzący wspomnienia naszych ubiegłorocznych wakacji, w czasie których gość ze zdjęcia spędzał na plaży całe dnie, grając w siatkówkę, jedząc frytki, tropiąc kraby lub nurkując na rafie koralowej.

Stosuję też w projekcie mnóstwo stemplowania, w takim bardziej journalowym stylu – stempelki są z moich zasobów, przywodzą na myśl przyciski urządzeń do odtwarzania muzyki lub filmów – i jest to jeden z elementów podkreślających młodzieżowy charakter pracy.



Ponadto posłużyłam się tu czarnym cienkopisem Pentel Tradio do obrysowywania zarówno przyklejonych naklejek, jak i nałożonego górnego arkusza, ale co więcej – do rysowania po wyciętych elementach, a także po odstemplowanych uprzednio wzorach. Rysowanie po elementach nadaje im nieco innego wyrazu – jakby był to szkic. Eksperymentowałam. Albo inaczej: zagadałam się telefonicznie z moją mamą robiąc obramówki i … nawet nie wiem kiedy zaczęłam pociągać kreską dowolne elementy… Ale jak to często bywa, niezaplanowane, spontaniczne działania mogą prowadzić do ciekawych odkryć :)



Efekt szkicowania bardzo mi się spodobał, czyni elementy wyrazistymi i nadaje zupełnie innego charakteru, z pewnością jeszcze to powtórzę.

A na koniec zdradzę, że mam prawdziwego „fisia” na punkcie motywów podróżniczych i do uzupełnienia nieco pustego prawego górnego rogu użyłam pasty Lunar - Grrr!  przetartej przez podróżniczą maskę z moich zasobów. Kolor pasty genialnie współgra z odcieniem drukowanego tekstu na naklejkach ( i znowu : spójność!) I do znudzenia – spójność także w tym, że skoro obrysowywałam cienkopisem elementy tekstu, arkuszy, wyciętych grafik – obrysowałam i wyschnięty wzór.




LAYOUT NR 10 – KLIMAT RETRO

Retro zawsze, ale to zawsze daje dobry efekt! W scrapbookingu, który polega też przecież na wydobywaniu i podkreślaniu piękna papieru, te motywy starości , czy raczej udawanej starości, sprawdzają się wyśmienicie. Zwłaszcza, w layoutach, w których wykorzystujecie dawne zdjęcia, nawet jeśli świeżo wydrukowane.

W ostatnim projekcie, który chcę Wam zaprezentować posłużyłam się nie jednym, nie dwoma, ale całym zestawem dawnych zdjęć, tak dawnych, że dziś wydają mi się wyjęte z innej czasoprzestrzeni :)

Zdjęcia z naszej podróży poślubnej, którą spędzaliśmy w Egipcie, kiedy pokochaliśmy ten kraj do tego stopnia, że od owych blisko już 19 lat wracamy tam regularnie.


Mówiąc o innej czasoprzestrzeni, zwłaszcza, że zdjęcia prezentują nasze zwiedzanie Kairu, nie sposób nie pomyśleć o dawnych odkrywcach kultury staroegipskiej… W wystylizowaniu layoutu na tak stary pomogły mi po pierwsze genialne papiery z kolekcji Traveller – niedawnej nowości Mintay Papers, jak również elementy wycinane z arkusza do wycinania, czy  die cuts, czy też elementy wycięte z bloczka uzupełniającego Traveller, ale również wykroje kliszy fotograficznej, w które wkleiłam malutkie, dostosowane dzięki możliwościom wydruku w Canon Selphy, niemalże miniaturowe fotografie. Ale są i dwie większe. Widzicie zatem, że z powodzeniem możecie zastosować na pracy tego typu mnóstwo zdjęć, co więcej – mnóstwo różno formatowych zdjęć.


Wycięte wykrojnikiem ramki kliszy fotograficznej pokrywałam pudrem distress embossing glaze scorched timber – on daje równiutką glazurowaną powłokę – ale jeśli zrobicie tak jak ja, że zetrzecie miejscami warstwę pudru, da to efekt nierówności, wiekowości tej kliszy.

Podobnie wiekowy wydaje się arkusz papieru, a właściwie dwa… bo znacie z poprzedniej części mój patent na usztywnienie layoutu – podklejanie tekturowym arkuszem, bądź też drugim arkuszem. Tutaj właśnie ten patent – podklejenie drugim arkuszem. A w tym pierwszym – górnym, zrobione dziury , wyszarpane (podobnie jak i wszystkie krawędzie projektu) i podbarwione wielorako : po pierwsze oksydowany wodą tusz distress oxide scorched timber, po drugie Jewel paste Finnabair, a po trzecie pasta woskowa indygo SeeArt.


Do spotęgowania efektu posłużył mi duży element graficzny – balon – wycięty z jednego z arkuszy. Balon, co nie do końca oddają zdjęcia, został miejscowo pokryty embossingiem – posłużyłam się tutaj pisakiem do embossingu marki Ranger, a następnie moimi ulubionymi pudrami distress glaze w kolorach antique linene, vintage photo, scorched timber oraz weathered wood.

Widzicie też chlapania mgiełką distress oxide scorched timber oraz zastosowanie proszków magical shaker – tak na samym balonie, jak i tle arkusza. Natomiast w kompozycji ozdobnej na balonie, główną rolę odgrywa wycisk z masy lekkiej Stamperia uzyskany foremką do odlewów z motywami kompasów. Oczywiście wycisk po wysuszeniu został pomalowany wspomnianymi w tym wpisie mediami. Całość kompozycji zwieńczają kwiaty. Dokładniej – foamiranowe poinsecje Karta Wstępu, które zakupiłam w sklepie w sezonie świątecznym 2022… trochę przeleżały, aż nadszedł moment, by wystąpiły w projekcie absolutnie dalekim od świątecznego, udając róże pustyni, na dodatek – mediowane miką z zestawu Vintage Roses Finnabair oraz proszkami Magicals - Outer Space, jak również pastą woskową indygo.

Retro, z połyskiem, ale też z rdzą, no i przede wszystkim z dużym sentymentem do najcenniejszych wspomnień…

 

10 layoutów.

10 różnorodnych stylistycznie projektów.

10 x mnóstwo różnorodnych rozwiązań technicznych i artystycznych.

10 x kilkadziesiąt minut tworzenia, aby zainspirować Was z możliwie każdej strony – papierem, mediami, niestandardowymi rozwiązaniami.

 

Czy inspiracja się udała? Tego jestem bardzo ciekawa! Dajcie znać, co sądzicie o tej formie wpisu. Chętnie poznam Wasze opinie.

Tymczasem dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas i życzę wszelkiej kreatywności w odkrywaniu formy layoutów jako esencji scraperskiej twórczości i kreatywności. A granic tu nie ma, do czego mam nadzieję udało mi się Was przekonać :)

 

Do usłyszenia wkrótce!

Ania


0 Komentarzy:

Prześlij komentarz