czwartek, 11 stycznia 2024

INSPIRACJA | KSIĘGA Z KRAINY CZARÓW - MIXMEDIOWY ART JOURNAL

 

Witajcie w nowym roku!

Początek nowego roku to dla mnie zawsze szczególny czas – podsumowań tego minionego, ale nie w kategorii rozpamiętywania i rozliczeń, a w kategorii wdzięczności i poczucia spełnienia. Przede wszystkim jednak to kolejny nowy początek – jak życie darowane w grze komputerowej – czysta karta do zapisania najpiękniejszymi obrazami! Niepowtarzalna nowa szansa! Tak więc styczeń zawsze napawa mnie optymizmem, niespożytą energią i atakami bezgranicznej euforii w związku z tym, że pomimo upływającego czasu i tykania zegara, wciąż czuję się młodo (cóż … wiek to tylko cyfra, prawda?), a moja głowa pęka od nadmiaru pomysłów, planów i marzeń.


A sprzyja temu dodatkowo niecodzienny klimat karnawału. No i ja dzisiaj właśnie w tym temacie! Z biegiem lat przekonuję się bowiem, że posiadam wewnątrz jakieś ukryte drugie ja – wewnętrzne dziecko, które opiera się prawom wszechświata – nie rośnie, nie dojrzewa i nie poważnieje… karnawał celebruje okrągły rok… dziewczynkę, która nosi sukienki, ażurowe getry do kolan i wyhaftowany przez babcię fartuszek z falbankami… nie ścina nigdy włosów (bo to boli), za to kocha nożyczki, które uważa za najlepszy wynalazek ludzkości … pasjonatkę intensywnych kolorów, polnych kwiatów i magicznych przedmiotów – jednak nie w stylu Harrego, o nie! To wewnętrzne dziecko urodziło się w czasach, gdy o Harrym ani było słychać! Były to bowiem czasy Alicji w Krainie Czarów, Ani z Zielonego Wzgórza, czy Akademii Pana Kleksa, a najpiękniejsze baśnie Andersena i braci Grimm czytało się do poduszki, by później mieć sny kolorowe, fantazyjne i uskrzydlające. Zaś „skorupa” pokrywająca wewnętrzne dziecko zawsze przyoblekała się w karnawale a to w królewnę, a to we wróżkę, a to właśnie w Alicję (choć był też epizod fascynacji wiewiórkami…) Sama zaś Alicja od zawsze uosabiała jakiś niedościgniony ideał wolności, ciekawości świata i odwagi, a jej przygody w krainie czarów stanowiły obiekt zazdrości i pragnienia zakosztowania ich – od ciasteczka po buteleczkę :)

Gdy więc „skorupa” zobaczyła po wielu dekadach uśpienia grafiki i kolorystykę nowej propozycji Prima Marketing, pękła wypuszczając na wolność wewnętrzne dziecko, które natychmiast pobiegło za białym królikiem  - choć nie – najpierw pobiegło do Craftveny :) a dopiero później ścigając królika wpadło w wir tego wszystkiego, co zakończyło się następująco :)



I jak tu nie kochać nożyczek?! :) Jeśli więc jesteście ciekawi jak doszło do powstania księgi z krainy czarów i jakich zaklęć użyłam do jej stworzenia, zapraszam! Robimy kawkę, herbatkę, popijamy i zaczynamy!



Wszystko zaczęło się od zapowiedzi medialnej tej właśnie kolekcji kolekcja Lost in Wonderland  – a jak tylko pojawiła się w sklepie Craftvena, natychmiast po nią „pobiegłam”! A przeglądając arkusze papierów, po prostu oniemiałam z zachwytu! Ponieważ była tam nie tylko klasyka marki – złocenia, elementy graficzne w dużych rozmiarach i dużej rozdzielczości, ale było tam wszystko, o czym marzyłam i co tak bardzo kocham : kolorystyczna uczta, kalejdoskop detali i galeria symboli, alegorii i skrótów myślowych. Tak jak w dziele Lewisa Carolla z 1865 roku, które obfituje w symbolikę jakże absurdalnej logiki snu stanowiąc punkt wyjścia do rozwijania koncepcji filozoficznych i alegorycznych. Choć dla ścisłości powinnam powiedzieć – w dziele Charlesa Lutwidge’a Dodgsona – bo to prawdziwe nazwisko autora, który był przede wszystkim profesorem matematyki Uniwersytetu Oksfordzkiego – poważnie… - autorytetem w dziedzinie algebry, logiki i geometrii, publikującym liczne materiały naukowe. Z tego też powodu swoją literacką aktywność realizował pod pseudonimem artystycznym jednocześnie odcinając świat i owoce swojej fantazji od poczynań ściśle naukowych budujących jego profesorski autorytet i dorobek. Wyobrażacie sobie inaczej? Gościa realizującego przewód profesorski, którego wszyscy znają z opowieści o dziwacznej krainie, w której zwierzęta mówią, spotykają się na podwieczorek lub prowadzą intrygi i gdzie postaci z gry karcianej uzyskują cielesność, zła królowa chce wszystkim poucinać głowy, królik biega w obłąkańczym amoku, a kapelusznik tka filcowe cuda podczas, gdy dziewczynka, która wpadła do nory znacznie mniejszej niż ona sama, znajduje w niej kolejne drzwi, klucze i poczęstunek służący do zmiany gabarytów… Rozumiecie :)

 

Przyznam, że początkowo nie miałam wizji, co właściwie chciałabym z tą kolekcją zrobić. Zazwyczaj nowe, pełne kolekcje poświęcam na albumy, dopiero później tnę na kartki, niemniej w tym przypadku nie było to oczywiste rozwiązanie – przez myśl przechodziły mi różne opcje, aż zdecydowałam się na pierwszą, która przyszła mi do głowy – książka! Odrzucałam początkowo tę ideę jako oczywistą i sztampową, a zazwyczaj w ten sposób opracowuję projekty dla Craftveny, aby mogły stanowić autentyczną inspirację twórczą, muszą więc być niecodzienne i inne od tego, co powszechnie obserwowane w internecie. Jednak pomyślałam, że projekt, który chcę Wam pokazać, tak czy inaczej będzie nietypowy – książka ale w innym wydaniu. Książka jako realizacja MOICH fantazji – o tym jak wygląda ten tajemny świat, do którego od lat ucieka moje wewnętrzne dziecko, a którego zaznać mogę tylko w wyobraźni – na szczęście… :)


Do realizacji tego, co w wyobraźni, posłużyłam się więc starą książką w płóciennej oprawie, z której wyrwałam większość stronic – zostawiłam kilka - po 4-5 sklejonych ze sobą - i tak co jakieś 80 stronic, wyrwanych, jednak nie wyrzuconych – posłużą mi do innych projektów! Odstęp między stronicami mojego projektu oszacowałam „na oko” biorąc pod uwagę ilość materiału, którym dysponowałam, ilość pomysłów na jego wykorzystanie oraz grubość książki. Płócienną okładkę przemalowałam farbami metalicznymi Opal magic farby opal magic oraz metallique farby metallique marki Finnabair w kolorach rose gold, aqua rose, spring bossom, romance pink, plum preserves, stormy ocean i dark forest. Na tak przygotowaną powierzchnię (bez zagruntowania) nałożyłam fakturę wzoru za pomocą maski Mintay damask i pasty volume paste Stamperia. Po jej wysuszeniu pociągałam i wymienionymi wyżej farbami, i białym gesso Finnabair. Schemat ten będę później stosować także wewnątrz księgi na sklejonych oryginalnych kartkach starej książki pokrytych ozdobnym papierem scrapowym.

 

Przód okładki ozdobiłam później odlewem żywicznym żywica uzyskanym z foremki Prima/Finnabair Locks and keys pobarwionym farbami metalicznymi, oraz woskami Finnabair w kolorach vintage gold, emerald oraz indian pink.



Zauważcie, że ważnym elementem kolorystyki i struktury jest złoto – nie tylko wosku, ale i – a może przede wszystkim – pudru do embossingu ( wybór pudrów ) w kolorze gold, którego drobne ziarenka przyklejają się do świeżej farby sypane szczyptą wprost z palców lub, tak jak ja stosowałam, posypywane na powietrznię z łyżeczki łyżeczka nuvo, pozostawione do przyklejenia się do farby w trakcie jej zasychania, a następnie embossowane poprzez nagrzewanie nagrzewnicą do embossingu.  Przy czym nagrzewam tylko do momentu kiedy puder zaczyna się lekko mienić i natychmiast zaprzestaję – zależy mi na pozostawieniu ziarenek „pojedynczo”, a nie zlewaniu ich w jedną strukturę – tak jak zazwyczaj robimy to embossując tekturki w napisach na kartkach itp. Drugą z przyczyn takiej mojej techniki jest też fakt wykonywania embossingu na żywicznym odlewie pokrytym farbą – intensywne zgrzewanie mogłoby doprowadzić farbę do wrzenia, co doprowadziłoby do tworzenia się nieestetycznych pęcherzyków, zgrubień, nierówności.


Z kolei grzbiet księgi ozdobiłam napisem WONDERLAND uzyskanym z 4 warstw liter wyciętych wykrojnikiem alfabetycznym Sizzix & Tim Holtz #665924, które przez uzyskaną objętość tworzą iluzję wycisków z foremki. Giętkość papieru jednak umożliwia mi dokładne przyklejenie liter do półokrągłego grzbietu. Oczywiście potem maluję literki i embossuję według przedstawionego schematu. Sam napis ułożyłam jednak celowo nie dbając o równość – to przecież fantazyjna księga, a nie podręcznik do matematyki :)


Kompozycję na froncie okładki stanowi nie tylko odlew dziurki od klucza, przez którą wycięta z papierów Alicja zagląda pochyliwszy się nisko (tutaj elastyczność papieru pozwala mi na wygięcie i  takie jego ułożenie, aby płaski fragment stworzył trójwymiarowość postaci), ale i liczne elementy takie jak wyciski grzybków z foremki i masy supelekkiej soft clay Stamperia czy elementy wycinane wykrojnikami – liście paproci (także embossowane, tym razem z koniecznością użycia tuszu w aplikatorze distress embossing dabber) i gałązki (wykrojniki Sizzix & Tim Holtz #666280 i #665210), jak również liczne kwiaty. Są one zrobione przeze mnie i wycinane wykrojnikiem w gładkim, ozdobnym papierze (podobny karton ozdobny znajdziecie w sklepie Craftvena) i również embossowane. Na potrzeby urozmaicenia struktury zastosowałam kwiaty płaskie z genialnego wykrojnika Sizzix & Tim Holtz #665210 oraz kwiaty przestrzenne z wykrojnika fiorinki Aga Cebula. Stosuję także obficie gazę apteczną, co zobaczycie również w środku projektu. Zaciekawieni? Zapraszam dalej!


A wewnątrz księgi znajduje się osiem rozkładówek art journalowych, w których zastosowałam ten sam schemat dotyczący faktury, co i na okładce, dodatkowo stosowałam także pasty strukturalne jewel paste marki Finnabair w kolorach : precious rubies, true emeralds i golden dust. Są też i muchomorki z masy plastycznej malowane pastą precious rubies i embossowane białym pudrem do embossingu, choć można i tylko samą pastą – ja jednak wolałam posypać :) efekt ciekawszy!


Zrobiłam też ze wspomnianego wykrojnika fiorinek kilka foamiranowych kwiatów (wybór foamiranu), które barwiłam tuszami distress oxide. Ale są także i kwiaty płaskie z wykrojnika, o którym wspominałam, a który uwielbiam – bo dzięki warstwowości papierowych wycinków efekt jest całkowicie nietypowy. Dodatkowo te płaskie kwiaty wyrzeźbiłam nieco kulkowym dłutkiem dłutko do formowania, więc i tak nie jest całkowicie płaskie.


W zależności od kolorystyki arkusza papieru na rozkładówce, używam gotowych elementów ozdobnych elementy die cuts z kolekcji i elementów wyciętych ręcznie z arkuszy – także tych nieprzeznaczonych standardowo do wycinania – zachowując spójność kolorystyczną.


Budując kompozycję idę w warstwowość , bo nie przeszkadza mi, że nie mieszczę się w odstępach między stronicami. To w końcu art journal – mam się pobawić w artystę! I dać upust wszelkim swoim artystycznym fantazjom i poeksperymentować!  Zatem eksperymentuję – tworze tło, barwię odlewy, sypię pudrem i embossuję, układam warstwę papieru na warstwie gazy – i tak jedna po drugiej i kolejna, a po niej kolejna… mieszam kwiaty płaskie wycięte nożyczkami z kwiatami przestrzennymi Primy kwiaty Prima pasującymi kolorystycznie.  Wykorzystywałam między innymi zestawy #658809 i #930363. Widzicie też, że upycham wewnątrz księgi odlewy i wyciski – tutaj ramka z foremki Grungy frames . Co ciekawe, umieszczam ją na rozkładówce, tak aby wychodziła znacznie poza format strony. Daje to świetny efekt – zawartość aż „wypływa” z księgi, a treść stron przenika się i jedna rozkładówka niejako łączy się z kolejną poprzez wspólny motyw. Niemniej ważna jest tu staranność – obustronne dekorowanie odlewu i najczęściej z obu stron różnobarwnie – gdyż trzymam się koncepcji, że rozkładówki mają być utrzymane w spójności kolorystycznej każdej z nich. Ponadto bawię się też doskonale rwąc papier, nie tylko tnąc!




Bawię się bez końca traktując to moje tworzenie jak terapię od codzienności. Robię to, na co mam ochotę, postępuję intuicyjnie i wierzę, że zaprowadzi mnie to do ciekawych efektów. Taka całkowita spontaniczność.



I ponownie – ramka – tym razem z foremki Baroque Frames #969363 - wychodząca z ram oraz roślinność, która wyrasta poza kompozycję, jakby mało jej było miejsca – ale wiecie przecież, że nie mały format jest tu przyczyną – raczej zamysł, który realizuję konsekwentnie dążąc do tego by realia świata czarów wychodziły z książki i zarażały optymizmem i feerią barw!


Ale też spójrzcie jak pięknie wszystkie te barwy uzupełniają się tworząc przecudną gamę kolorystyczną – to chyba najbardziej urzeka mnie w kolekcji Lost in Wonderland!



I kto powiedział, że intensywne nasycone kolory są trudne?! I że Prima to tylko pastele?! Prima się zmienia – zatrudnia nowych projektantów, a oni wraz ze sobą przynoszą nowe wizje artystyczne, nowe pomysły, odmienne gusta… Tak jak kolekcja Lost in Wonderland zaprojektowana przez zespół The 3 Girls Tale – całe szczęście dla mnie – nie wyobrażam sobie krainy czarów inaczej jak w głębokiej zieleni mchu, z drobinkami złotego magicznego pyłu, w odcieniach od perłowego opalizującego różu, do głębokiego bordo drogocennych rubinów, a do tego nutka morskiego błękitu, czystej bieli i zieleni ogrodu.




Liczę na to, że spodobała się Wam moja dzisiejsza inspiracja i być może zechcecie pójść w moje ślady. Bawcie się sztuką i wychodźcie poza format i poza wszelkie ramy – dosłownie i przenośni :) Przecierajcie nieznane ścieżki niczym Alicja przemierzając Krainę Czarów i pamiętajcie, że czas nie istnieje! W końcu ile może trwać wieczność? Mieszkańcy Krainy Czarów odpowiedzą : Czasami tylko sekundę!


Życzę Wam Kochani udanego roku 2024 – pełnego radości, spełnionych marzeń i wydarzeń codziennych, które Was uskrzydlą, dodadzą odwagi i niewyczerpanej energii twórczej!

Dziękuję Wam pięknie za wspólnie spędzony dziś czas!



Pamiętajcie, że w sklepie Craftvena znajdziecie wszystko to, co spełni Wasze twórcze marzenia, gdyż poza standardowo dostępnym asortymentem macie możliwość indywidualnego kontaktu z Martą, która zrobi wszystko, by sprowadzić Wasze upragnione, choćby i dość egzotyczne jak na polskie realia, produkty. Wiem, bo sama już wiele razy przekonałam się, że w Craftvenie rzeczy niemożliwe załatwia się od ręki, na cuda, trzeba poczekać krótką chwilę :)

Do zobaczenia wkrótce – czyli za dwa tygodnie – zdradzę, że będzie znów kolorowo i soczyście. Co dokładnie? Tego powiedzieć nie mogę :) Zapraszam – czekajcie – postaram się znów czymś Was zaskoczyć!

Ania

2 Komentarzy:

  1. Fantastyczna praca! Kady szczegół jest intrygujący!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Brawo za poświęcony czas!

    OdpowiedzUsuń