KURS W HALLOWEENOWYM KLIMACIE – PRACOWNIA LEONARDA DA VINCI – MAKIETA
Witajcie!
Temat Halloween
jest dość kontrowersyjny… Świętować? Nie świętować? Niezależnie od tego, kto
jak uważa, wziąć temat na warsztat nie zaszkodzi. Jeśli więc podoba się Wam moja
propozycja, zapraszam dalej po więcej szczegółów!
Skąd w ogóle pomysł
na takie ujęcie Halloween? Wyszło jak zawsze, czyli „w praniu”. Zamysłem była
szafa marki Scrapiniec https://www.craftvena.com/produkt/baza-element-dekoracyjny-drzwi-hdf-230x60x310-mm-wymiar-1-element-scrapiniec-antyczne-drzwi-szafa-z-polka-model-3d/
i jak widzicie, odgrywa ona główną rolę w mojej makiecie, natomiast o tym, że
powstanie makieta zadecydowałam w trakcie pracy, kiedy okazało się, że jak
postawię szafę na blacie, będzie wyglądała jak wyjęta z innego świata, jakby
nie pasowała do obecnego stulecia. Zapragnęłam więc dla niej właściwego
wnętrza, a skoro powstało wnętrze, to byłoby puste gdyby stała w nim tylko
szafa… dorobiłam więc stół. Szafa miała być alchemiczna , było więc jasne, że z
flakonikami i menzurkami poratuje mnie Tim Holtz, ale skoro halloween, dobrze
byłoby wstawić kilka trupów i innych upiorności, a tych u Tima jest przecież pod
dostatkiem. I nagle olśnienie! Trupy, nieznane substancje, szafa bogata w tajemnice,
stół do pracy, sekretne księgi i rękopisy! Jak nie wpadłam na to wcześniej?! A
pamiętam przecież po ponad dwudziestu latach jakież było moje zdumienie , gdy
na historii sztuki Pani Profesor Bożena Fabiani przedstawiając postać Leonarda,
z fascynacją opowiadała o jego geniuszu, ale także o uporze i odwadze, nawet
zuchwałości i ryzykanctwie – o tym jak chcąc idealnie odwzorować w swych
dziełach ludzkie ciało i wiedząc, że zdoła to zrobić jedynie gdy pozna je
dogłębnie i od środka, sprawdziwszy jak działają kości, mięśnie i ścięgna, przekupywał
grabarzy, by ci po zmroku przynosili do jego pracowni świeżo „pogrzebanych”
zmarłych… A później w tajemnicy, za zabitymi szczelnie oknami, w półmroku
świecy przeprowadzał nielegalne sekcje zwłok, penetrował ludzkie wnętrza, dokonywał
odkryć podważających dostępną ówcześnie wiedzę, szkicował, robił notatki,
opisywał szczegóły anatomii, wyjaśniał budowę i funkcjonowanie narządów i
układów … To ci dopiero halloween, który trwa okrągły rok , rok za rokiem…
Gdy więc
postanowiłam, że w pracowni zamieszka nie kto inny jak on – Leonardo z Vinci,
bo tyle oznacza jego nazwisko w tłumaczeniu, wszystko zaczęło układać się w
całość i nabierać barw, choć głównie tych, które po włosku określilibyśmy jako
fumosi – czyli przydymione, ciemne – takich, jakie zapewne dominowały w
pracowni mistrza, choć on sam nosił się najczęściej na … różowo! Oj tak,
człowiek, którego narodzinom towarzyszyła atmosfera skandalu społecznego i
który przez pochodzenie z nieprawego łoża nigdy nie mógł przekroczyć progu
żadnej szkoły, o uniwersytecie nie wspominając, swoim stylem życia złamał wszelkie
pozostałe utarte schematy, konwenanse, nakazy i zakazy i żył po swojemu.
O tym, jak
nietuzinkowa była to postać, pominąwszy oczywisty fakt absolutnie
niepodważalnego geniuszu, nie będę dużo mówić, ale jest jasne, że i pracownia
również musiała być totalnie mroczna, tajemnicza i intrygująca, jak i sam jej
właściciel. Jesteście gotowi na masę pracy?
Głęboki oddech… Zaczynamy!
ETAP 1 – SZAFA i
STÓŁ
Na początek
wspomniana baza szafy – składam ją zgodnie z instrukcją dołączoną do produktu,
jest jasna i czytelna, poradzicie sobie bez problemu! Mam jednak wskazówkę –
instrukcja mówi, że nie potrzebujecie łączyć elementów na kleju, są
skonstruowane tak, by zapewnić stabilne połączenie. Cóż… sprawdziłam, nie
wyglądało to aż tak stabilnie bym mogła uwierzyć na słowo, zatem połączyłam
klejem magic, ale musiałam działać szybko, ponieważ założenie zawiasów i
zamontowanie drzwi musi odbyć się tak, że jedną z części konstrukcji pudła należy
poluzować (inaczej nie wejdzie, panie.. :) ) Klej musi być jeszcze ruchomy. Zakładam
więc skrzydła drzwi, ale póki co nie ozdabiam ich jeszcze ornamentem. Z tym
chwilę jeszcze zaczekajcie.
Pracę kolorystyczną
zaczynam, jak zawsze, od zrobienia próbki barw. Wybieram kilka potencjalnych
kolorów, przygotowuję podłoże z białego i czarnego gesso, sprawdzam, jak kolor
zachowuje się na ciemnym , a jak na jasnym podłożu, a to jak widzicie na
wzorniku, ma istotne znaczenie.
Decyduję się na
kolor Flame https://www.craftvena.com/produkt/967833-media-farba-akrylowa-metaliczna-czerwona-pojemnik-zakrecany-50-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-art-alchemy-metallique-flame/
jednak sprawdziwszy, że farba jest bardzo gęsta i dobrze kryjąca, postanawiam
pominąć gessowanie. W tym przypadku jest to całkowicie w porządku. Nie jest to
jednak najlepsze rozwiązanie, jeśli konsystencja farby jest rzadka i farba nie
kryje idealnie. Zawsze polecam najpierw sprawdzić. Za to wysuszoną farbę Flame będę
wzbogacać refleksami farby Gold Amber https://www.craftvena.com/produkt/media-farba-akrylowa-metaliczna-zlota-pojemnik-zakrecany-50-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-art-alchemy-metallique-gold-amber/.
To ważne, by nakładać refleksy cienkim pędzlem i na suchą warstwę farby Flame –
pamiętajcie, że mokre na mokrym się blenduje, a mokre na suchym się nawarstwia
– o taki efekt nam chodzi.
Kiedy szafa jest pomalowana, pozostawiam refleksy do
wyschnięcia i zabieram się za ornamentykę skrzydeł drzwiowych. Tekturki zestawu
są przepiękne! Ale naturalnie, drzwi z przeszkleniem bez przeszklenia to nie
to, co mnie zadowoli. Załatwiam sprawę w arcyprosty sposób – zaznaczam żądany
format folii transparentnej i przycinam na trymerze, następnie pokrywając same
tylko brzegi klejem przyklejam do zewnętrznej strony drzwi (UWAGA! Upewnijcie
się, że zrobicie to dopiero wówczas, gdy drzwi są już obustronnie pomalowane! W
innym wypadku… totalna skucha…)
Kiedy folia przykleja się do bazy, ja mam chwilę na
pomalowanie (w przypadku ozdoby na „przeszkleniu” obustronne! To ważne – będzie
widać obie strony ornamentu, pozostałe maluję tylko z jednej strony) tekturek
ozdobnych. Po wyschnięciu, przyklejam je do bazy klejem. Wymaga to precyzji i
staranności, ponieważ jeśli kleju będzie za dużo, wycieknie i zapaćka szybkę.
Nawet jeśli uda się Wam jakoś to zetrzeć, pozostanie brzydki ślad. Ja
poradziłam sobie w taki sposób, że klej na element nałożyłam pędzelkiem w
naprawdę minimalnej ilości.
W dalszej kolejności nadaję szafie nieco zniszczonego i zestarzałego charakteru nakładając na wyschnięty kolor płatki czarnej miki https://www.craftvena.com/produkt/seea-elementy-ozdobne-naturalne-mika-drobna-20g-w-opakowaniu-seeart-czarna/ Dobrze usłyszeliście :) na wyschnięty kolor, nakładam bowiem te mikę pędzlem maczanym w bezbarwnym gesso https://www.craftvena.com/produkt/media-standardowe-przezroczyste-pojemnik-zakrecany-250-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-art-basics-gesso-clear-transparent/ i nakładam te paćki naprawdę obficie, gdyż część miki i tak odpadnie. Zatem, bez obaw.
Identycznie postępuję ze stołem – stół uzyskałam w następujący sposób : pominęłam doklejenie dodatkowej, dolnej podstawki szafy, czyniąc z tego elementu blat stołu, nóżki z kolei dokleiłam (klejem na gorąco) z bazy HDF również Scrapińca (Mini euro paleta, kod artykułu 5349). Przy okazji decyduję, że z wybranych elementów owego zestawu uczynię sobie wewnętrzne półeczki w szafie – gdzieś przecież Leonardo musi ukrywać arszenik, czaszki, kości i inne swoje akcesoria. Zwróćcie proszę uwagę, że i stół maluję w podobny, co i szafę, sposób – suchą warstwę Flame pociągam refleksami Gold Amber, a następnie czarną miką maczaną w transparentnym gesso.
Postarzania jeszcze zbyt mało. Uznaję, że farba musi być spuchnięta i popękana. Stosuję więc punktowo w licznych miejscach pastę ozdobną Finnabair - jewel paste w kolorze Crushed Amber https://www.craftvena.com/produkt/media-pasta-kremowa-z-brokatem-blyszczaca-jewel-paste-pomaranczowa-pojemnik-zakrecany-100-ml-prima-marketing-art-extravagance-jewel-texture-paste-crushed-amber/A następnie nakładam grubo preparat do spękań https://www.craftvena.com/produkt/media-pasta-strukturalna-efekt-pekania-transparentna-pojemnik-zakrecany-250-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-art-extravagance-texture-paste-clear-cracle/
i pozostawiam go do swobodnego wyschnięcia – ponieważ tego typu preparaty
suszone nagrzewnicą są nieskuteczne – schną zbyt szybko przez ekspresowe podgrzewanie,
a nie stopniowe odparowanie, ich właściwości chemiczne się zmieniają, przez co
spękania co prawda wychodzą, ale są delikatne i słabo widoczne. Moje, pomimo zachowania
prawidłowej techniki, i tak są słabo widoczne. Stało się tak, ponieważ używałam
farb metalicznych, a te mają inne właściwości i inaczej się zachowują. Ich
struktura już jest nieco zamknięta na działania później nakładanych preparatów.
Prawdopodobnie musiałabym użyć najpierw medium pękającego, a dopiero na nie
nanieść farbę metaliczną, bo i w taki sposób praktykuje się z tym medium, no
ale „mądry Polak po szkodzie” … :)
Dodaję więc smaczku szafie i rekompensuję sobie
skuchę ze słabymi spękaniami smarując krawędzie i ornamenty paluchem zanurzonym
w słoiczku z pastę woskową w kolorze Indygo https://www.craftvena.com/produkt/seea-media-wosk-pasta-woskowa-matowa-niebieska-sloik-20-ml-pojemnosc-seeart-indygo/
. Szafa przez to zyskuje jakąś głębię koloru (oczywiście to samo ze stołem),
wyraz sfatygowania, a także owe kolory fumosi, o których wspominałam wyżej.
Spójrzcie:
Oczywiście zabieg cieniowania woskiem wykonuję na
wszystkich płaszczyznach szafy i stołu, także na wewnętrznych powierzchniach.
Szafa i stół gotowe!
ETAP 2 - ODLEWY ŻYWICZNE
Wybieram foremki marki Finnabair:
- zegary Elisian Clockworks #636319
-
ramki Grungy Frames # 968588 https://www.craftvena.com/produkt/narzedzia-do-odlewow-formy-silikonowe-ramki-prima-marketing-finnabair-125x200-mm-5x8-cala-wymiar-grungy-frames-mould/
-
butelki Apothecary Bottles #969486
- Pieces
of Underworld #969424 https://www.craftvena.com/produkt/griii-prim-narzedzia-do-odlewow-formy-silikonowe-czaszki-i-skrzydla-prima-marketing-finnabair-125x205-mm-5x8-cala-wymiar-amun-and-bast/
Przygotowuję żywicę https://www.craftvena.com/produkt/gri-hunt-media-zywica-odlewnicza-dwuskladnikowa-bezowa-kolor-odlewu-pojemniki-zakrecane-250g-250g-pojemnosc-rencast-fc52-fc55/
zgodnie z zasadą proporcji 1:1, nie bawię się w superprecyzyjne odmierzanie i
odważanie, zaznaczam sobie po prostu poziom na papierowych kubeczkach, do
jednego wlewam składnik A, do drugiego B, później je łączę intensywnie
mieszając kilkanaście sekund. Wskazówka! Dołóżcie starań przy mieszaniu,
ponieważ preparat nieprawidłowo zmieszany, choć nawet w idealnych proporcjach,
nie będzie zastygać prawidłowo, może się kleić, a wzór może być nieostry.
eżeli brak Wam odwagi na robienie odlewów, zawsze
możecie skorzystać z masy superlekkiej i wykonać wycisk w foremce, jednak ja ze
względu na czas schnięcia, perfekcję detali, trwałość, zazwyczaj wybieram
żywicę i zapewniam Was, że nie jest to skomplikowane, wymaga jedynie zdobycia
małej wprawy. Koniecznie zabezpieczcie miejsce pracy folią, a na dłonie
załóżcie rękawiczki jednorazowe. Nie wdychajcie oparów, pracujcie przy otwartym
oknie. Na czas schnięcia wyjdźcie z pracowni na około 30-40 minut wietrząc w
tym czasie pomieszczenie. Prawidłowo zaschnięta żywica z łatwością odchodzi od
silikonu, jeżeli ciągnie się jeszcze, należy przedłużyć czas schnięcia –
szybkość procesu zależy od temperatury, wilgotności, również poprawności
zmieszania składników.
Po wyjęciu elementów z foremek, pokrywam je gesso (butelki,
łańcuchy i haki czarnym, szkielety, ramki, trybiki i zegary – białym). Po
wyschnięciu maluję tryby, haki i łańcuchy, a także ramki oraz okucia, które
zakładam dla ozdoby na górne rogi szafy woskami https://www.craftvena.com/produkt/seea-media-wosk-pasta-woskowa-metaliczna-polkryjaca-srebrna-sloik-20-ml-pojemnosc-seeart-metal-srebro-ksiezycowe/
oraz https://www.craftvena.com/?s=wosk+Finn&post_type=product.
Z kolei czaszki, skrzydła, stary masywny zegar umieszczony na szafie barwię
farbami akrylowymi, które mam w swoich zasobach, ale mokrą farbę ścieram
częściowo ręcznikiem papierowym lub palcami, dzięki czemu nabierają bardziej
organicznego, naturalnego wyglądu. Całkowite równomierne pokrycie farbą dałoby
sztuczny, nienaturalny wygląd, a zależy mi przecież na idealnym odwzorowaniu.
ETAP 3 – POMIESZCZENIE
Przechodzimy następnie do stworzenia anturażu dla
umeblowania i akcesoriów. Potrzebne nam będą 3 arkusze tektury
introligatorskiej – im grubsza, tym lepiej. Ja miałam w swoich zasobach tekturę
w formacie 30x30, jednak polecam format prostokąta https://www.craftvena.com/produkt/grii-eska-papier-tektura-introligatorska-297x42-cm-a3-eskaboard-2-mm-grubosc-szara-1-arkusz/
w orientacji pionowej - tak, aby pomieszczenie było wystarczająco wysokie –
sama szafa jest sporych wymiarów, dodatkowo stoi na niej duży element, a
jeszcze wokół wirują nietoperze. Ponieważ wymiar moich tektur był zbyt mały,
dorobić musiałam dodatkowe listwy jako gzymsy.
Zacznijmy jednak od początku, czyli wyboru masek. Dla
ścian wybieram maskę Artistiko, ale znajdziecie w asortymencie Craftveny bardzo
podobny wzór https://www.craftvena.com/produkt/narzedzia-do-mediowania-maska-tworzywo-sztuczne-uniwersalna-mintay-kreativia-152x203-cm-wymiar-5x8-cala-ornamenty/
- również w nim obecne są motywy cegieł i murków. Przecieram wzór
fragmentarycznie, miejscowo uzyskując efekt zdartego tynku / nierówności.
Z kolei podłogę uzyskałam wykorzystując maskę Mintay https://www.craftvena.com/produkt/narzedzia-do-mediowania-maska-tworzywo-sztuczne-uniwersalna-mintay-kreativia-152x203-cm-wymiar-5x8-cala-kamienny-mur/
i przecierając przez nią, podobnie jak w przypadku ścian, pastę strukturalną https://www.craftvena.com/produkt/media-pasta-strukturalna-efekt-pekania-biala-pojemnik-zakrecany-250-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-texture-paste-white-cracle/.
Bardzo polecam tę pastę ze względu na jej charakterystyczną cechę – przez
spękania cegły i kamienie będą wyglądać tak, jak chcę – czyli zbliżone do natury.
I znowu – pozwalamy wyschnąć warstwom w sposób swobodny, zgodnie z wiedzą o
właściwościach preparatów do spękań.
Kiedy wzory z masek są już suche, biała farbą
akrylową w nieidealny i niestaranny sposób pokrywam całość plansz,
pozostawiając mazy, starając się, aby farba nałożona była w różnej grubości, od
niemal wytartej, do całkowicie kryjącej tekturę – pomoże mi to uzyskać efekt
średniowiecznych mokrych tynków.
Kiedy plansze tektury wyschną, będę barwić je tuszami
distress oxide https://www.craftvena.com/?s=distress+oxide&post_type=product
pocierając moje kanwy bezpośrednio poduszkami, rozcierając miejscami pędzlem,
oczywiście spryskując wodą, susząc swobodnie, nakładając kolejne warstwy i
kolejne kolory. A korzystam z kolorów : tattered rose, pumice stone, hickory
smoke, vintage photo i rusty hinge – taka mieszanka kolorystyczna wydaje mi się
ciekawym połączeniem . Dbam też o to, by kolory nawarstwiały się, nieco blendowały,
bawię się tą paletą w zupełnie swobodny, instynktowny sposób. Wykańczam dodając
efekt fumoso – minimalną ilość pasty woskowej https://www.craftvena.com/produkt/seea-media-wosk-pasta-woskowa-matowa-brazowa-sloik-20-ml-pojemnosc-seeart-umbra-palona/
aplikuję bardzo grubym pędzlem https://www.craftvena.com/produkt/965211-narzedzie-do-mediowania-rozcierania-pedzel-z-wlosiem-25-mm-szerokosc-czarny-szary-prima-marketing-finnabair-art-basic-medium-dabbing-brush/
w miejscu widocznych cegieł.
To w temacie ścian. Z kolei do podłogi wykorzystuję wyłącznie
wymienione szarości i postępuję oszczędniej – pocieram powierzchnię gąbeczką do
blendowania.
Po całkowitym wyschnięciu sklejam tektury klejem na
gorąco (polecam pistolet marki Sizzix https://www.craftvena.com/produkt/griii-sizz-narzedzia-do-klejenie-pistolet-na-goraco-zestaw-pistolet-20w-moc-sizzix-137-cm-dugosc-przewodu-w-komplecie-wtyczka-eu/
wraz z podstawką do kompletu https://www.craftvena.com/produkt/griii-sizz-narzedzia-i-akcesoria-stojak-do-pistoletu-na-goraco-sizzix-pasuje-do-pistoletow-662301-i-663550/)
W moim przypadku konieczne okazało się też dorobienie
kilkucentymetrowych gzymsów, tak aby nieco podciągnąć wysokość izby. Gzymsy
wykonywałam w identyczny bazowy sposób, co ściany i podłogę – maska + pasta,
później biały akryl, następnie wosk https://www.craftvena.com/produkt/963958-media-wosk-metaliczny-zloty-pojemnik-zakrecany-20-ml-pojemnosc-prima-marketing-finnabair-art-alchemy-metallique-vintage-gold/
nakładany malutkimi ilościami na reliefy powstałe po użyciu pasty i maski.
ETAP 4 – OZDABIANIE
Zaczyna się najciekawszy etap – wypełnianie pracowni
przydasiami.
Głównym dostawcą okazał się niezawodny Tim Holtz:
- elementy metalowe https://www.craftvena.com/produkt/timh-elementy-ozdobne-metalowe-etykiety-mix-z-napisami-65x150-mm-wymiar-zestawu-6-szt-tim-holtz-idea-ology-word-plaques-tags-halloween/
- tekturowe etykiety https://www.craftvena.com/produkt/timh-elementy-ozdobne-tekturowe-napisy-angielskie-tim-holtz-idea-ology-bezowy-czarny-115x160-mm-wymiar-zestawu-48-sztuk-quote-chips-labels/
- tekturowe kształty https://www.craftvena.com/produkt/timh-elementy-ozdobne-tekturowe-baseboards-vintage-tim-holtz-ideaology-multikolor-125x175-mm-wymiar-zestawu-31-szt-w-zestawie-baseboards-halloween/
- buteleczki #TH93201
- kości #TH94168
- owady #TH94079
- śnieżna kula #TH94302
- świeczniki #TH94340 (wkrótce ponownie będą w
sklepie)
- ramki #TH94136
Pamiętajcie, że produkty, których indeksy wymieniłam
pochodzą ze starszych edycji u producenta, sprzedały się w sklepie, bądź były
dla mnie indywidualnie sprowadzone. Jeżeli macie chęć je zakupić, kontaktujcie
się z Martą dla sprawdzenia dostępności!
Korzystałam też z innych drobiazgów, w tym buteleczek
po mikrokulkach, brokatach, itp., jak również z elementów metalowych typu
zegary, nożyczki, narzędzia warsztatowe, dzbanek, klucze, mini dynie.
Z dużą pomocą przyszły papiery Sign Of the Times
marki Ciao Bella https://www.craftvena.com/?s=sign+of+the+times&post_type=product,
z których wycięłam elementy przydatne mistrzowi – ryciny anatomiczne ludzkiego
serca, mózgu, szkieletu i czaszki, a także grafiki pisma, druków, czy roślin.
Dzięki elementom z wymienionych efemer (okładki książek) pocięłam i pobarwiłam
na staro zwykły papier ksero robiąc mistrzowi stare księgi i notesy na zapiski.
Widzicie tutaj te w/w elementy, jak również tekturkę
Artistiko – klatkę dla ptaków, z którą Leonardo nie rozstawał się na wyprawach
na rynek, o czym jeszcze opowiem. Jest także szkielet – kupiłam w jednej z
sieciówek i postanowiłam wyeksponować, co lepiej zobaczycie na poniższym
zdjęciu:
Na stole rozłożone całe mnóstwo drobiazgów, których
nie zmieściła przepastna szafa lub które są potrzebne mistrzowi do działania na
bieżąco. Ponieważ jednak wszelkich szpargałów jest znacznie, znacznie więcej,
maestro przechowuje je w drewnianych skrzynkach Artistiko https://www.craftvena.com/produkt/elementy-ozdobne-drewnianopodobne-skrzynki-do-zlozenia-scrapiniec-brazowy-50x70x30-mm-wymiar-tiny-wooden-box-mini-skrzynka-drewniana/,
pociągniętych tuszem distress oxide vintage photo i ozdobionych elementami
efemer. A wewnątrz na miękkich mchu ułożone są ludzkie kości, czaszki zwierząt,
skrzydła ptaków, sekretne księgi,
rękopisy, nuty, menzurki i butelki, elementy „metalowe” z odlewów niezbędne
genialnemu konstruktorowi do jego kolejnych nowatorskich, wyprzedzających epokę
projektów. Nie zapominajmy przecież, iż Leonardo to nie tyle utalentowany
piekielnie artysta, lecz także, a może przede wszystkim, innowacyjny myśliciel,
poszukiwacz rozwiązań wielu nurtujących go zagadnień.
Inne, światowej sławy arcydzieło, Mona Lisa, zawisło na ścianie w zacnej złoconej ramie
Idea-ology od Tima Holtza.
Wokół przybite do ścian lub szafy etykiety z
istotnymi dla mistrza sentencjami, lub ryciny cudów natury, którym potrafił się
przypatrywać godzinami rysując, szkicując to, co zwróciło jego uwagę. A
zachwycało go wszystko – cud życia w każdej formie i w każdym ciele. Szczególnie
ukochał ptaki. Odwiedzał targi i wiecznie wędrował tam z klatką, kupował
wszelkie uskrzydlone stworzenia – tylko po to, by natychmiast po zapłaceniu
wypuścić je na wolność. Pragnienie wolności towarzyszyło mu przez całe życie, a
także fascynacja lataniem – studiowanie anatomii ptaków, budowy skrzydeł i
właściwości piór, rozważania nad siłami fizyki i prawami natury. Skonstruował
przecież niejedną maszynę latającą! I niejeden projekt helikoptera!
I tak – ponownie zetknęłam się z mistrzem w trakcie
szkolenia stewardess w PLL LOT, gdzie z pasją opowiadał o nim nasz kapitan -
instruktor prowadzący wykład. A później sama, po uzyskaniu licencji instruktora
i egzaminatora wychwalałam geniusz włoskiego arcymistrza prowadząc własne
szkolenia z historii lotnictwa.
I gdzie skrzydła nietoperzy wprawiają w ruch stęchłe
powietrze pełne woni chemicznych substancji, fetoru martwych ciał i zgnilizny
zawilgoconych murów.
Czy chciałabym znaleźć się w tym miejscu na żywo?
Jakimś sposobem? Zapewne! Czy na dłużej? Nie ma mowy! :)
Póki co – piszę dla Was ten tekst, na moim biurku
stoi to cudeńko pełne detali, ciągle wpatruję się w jakiś i tysiące myśli
przetaczają się przez moją głowę… Myśli o tym jak żył, czego dokonał, co kryło
się w jego złożonej psychice – co kryje się w mojej, że wpadłam na ten pomysł i
go zrealizowałam… :)
I Was zachęcam do takiego wyzwania, choć jest
czasochłonne i pracochłonne – jednak, zapewniam, bardzo satysfakcjonujące.
Ania
Komentarze
Prześlij komentarz